Młynek Miłości w Karpaczu
Autor: Atrakcje Dziecięce
Opublikowane: prawie 6 lat temu
Kategorie: Atrakcje turystyczne
Kraj: Polska
Województwo: Województwo dolnośląskie
Miasto: Karpacz
Lubicie legendy ? Bo my bardzo dlatego poznajcie jedną z nich związaną z tym wspaniałym miejscem.
Przed wiekami, wysoko w górach żywot spokojny wiódł celnik, który ze swym synem pilnował granicy.
Od dziada pradziada prowadzili komorę celną. Gospodarstwo ich nie było zbyt okazałe i dochodów wielkich nie przynosiło, ale oni byli dumni i słyneli w okolicy z uczciwości i prawego wypełniania swoich obowiązków, a i rzemiośle rycerskim nie mieli sobie równych.
Szmat czasu martwił się ojciec o przyszły los syna, bo rozkazem książęcym tylko do jesieni mieli pełnić straż na granicy, później mieli swe rzeczy zabrać i ojcowiznę zostawić.
Pewnego razu po wielu nieprzespanych nocach i dniach spędzonych nad rozmyślaniach, w samo południe wezwał swego syna i rozkazał by na zamek, się udał i wypełnił postawione przez księżniczkę Kunegundę zadanie. W ten sposób rękę księżniczki posiądzie, niezły majątek zdobędzie.
Woli ojcowskiej posłuszny będąc wyruszył w drogę. Zszedłszy z gór, po drodze w Karpaczu na okazały młyn trafił, a że się już zmierzchało i siąpić zaczęło tu o gościnę poprosił.
Młynarz miejsce mu w izbie wskazał, a jego córka wieczerzę zaczęła gotować. Była to piękna dziewczyna, w kwiecie wieku, a przy tym miła i pogodna jak wiosenne niebo. Od razu wpadła mu w oko, a i ona na niego z coraz większym zaciekawieniem spoglądała, unikając przy tym przezornie wzroku ojca.
Przy wspólnym posiłku, od słowa do słowa, rycerz wyjawił cel swojej wędrówki. W ciemnej izbie nikt nie zobaczył zmartwienia, które pojawiło się na licach pięknej córki młynarza. W okolicy krążyły bowiem opowieści, o śmiałkach, którzy życie potracili próbując konno w pełnej zbroi po koronie murów objechać zamek.
Wszyscy poszli spać, jeno dziewczyna jakoś długo krzątała się po izbie, a potem przy świecy długo w noc coś przygotowywała.
Rano rycerz wyruszać miał w drogę, na konia już wsiadł, a wtedy podbiegła do niego młynarzówna, jakieś zawiniątka do rąk mu wcisnęła i coś długo szeptała, aż ojciec zobaczywszy to, obruszył się i fuknął rozeźlony. Niespeszony tym młodzian cmoknął pannę w policzek, zaciął konie i ruszył z kopyta. Po sercu mu się ciepło rozlało, kiedy kątem oka na policzku dziewczyny okazały rumieniec zobaczył.
Żarna powoli mleły ziarna na najlepszą mąkę w okolic. Każdego dnia przed zachodem słońca młynarzówna wybiegała na łąkę ponad młynem, by spojrzeć na widoczny w oddali, na wzgórzu zamek, wypatrując jakiegoś znaku, wskazówki. Czekanie na jakąkolwiek wiadomość o ukochanym było dla niej największą torturą.
Siódmego dnia przy wieczerzy, kiedy młynarz zmówił pacierz i podzielił chleb, wtedy ciszę przerwało donośne pukanie do wrót młyna. Przez małe okno biesiadnicy dostrzegli znaną sylwetkę rycerza.
Zaproszono młodzieńca do środka, sadząc zrazu, że ów zrejterował spod murów Chojnika i teraz wracając w niesławie do domu szuka miejsca na odpoczynek.
Powoli przeżuwając kęsy świeżego chleba upieczonego z najlepszej mąki, rycerz przez nikogo nie molestowany cała historię biesiadnikom opowiedział.
O tym: jak powitała go księżniczka Kunegunda drwiąc i powątpiewając w jego odwagę, i o tym jak trudno i niebezpiecznie było konno w pełnej zbroi objechać zamkowe mury, bowiem podstępna pani zamku kazała w jednym miejscu kilka kamieni poluzować, w taki sposób, że koń każdego śmiałka potykał się w tam, tracił równowagę i zrzucał jeźdźca w przepaść Piekielnej Doliny.
Jak sam stwierdził młodzieniec, życie zawdzięcza niezwykłemu podarunkowi, który otrzymał z pięknych rąk młynarzówny. Było nim niezwykłe mazidło, przygotowane z smaru wyjętego z osi koła młyńskiego, tutejszej mąki innych znanych tylko córce młynarza składników. Zmieszane razem tworzyły magiczny smar. Wymazane nim końskie kopyta kleiły się do kamiennych murów z niezwykłą siłą.
Kończąc swą opowieść, rycerz rzucił się na kolana prosząc młynarza o rękę córki, bo tylko dzięki jej bezinteresownej pomocy cały i zdrów z tej przygody wyszedł. Długo musiała córka prosić ojca, aby oświadczyny raczył przyjąć. Ojciec postawił warunek: narzeczony stan rycerski musi porzucić, młynarskiego rzemiosła nauczyć się powinien i młyn pod swoja opiekę weźmie.
W wielkiej radości młodzian ze wszystkich sił miecz swój wbił w kamień i odtąd jako prosty młynarz wiódł spokojne życie u boku ukochanej. Razem przez lata dochowali się gromadki dzieci, a młynarskie rzemiosło z pokolenia na pokolenie było przekazywane.
Okoliczna ludność na pamiątkę tego zdarzenia nazwała to miejsce „Młynkiem Miłości” bo tylko tu koło młyńskie nie tylko ziarno na mąkę zmieniało, ale tak losami ludzi zakręciło, że córkę młynarza księżniczce równą uczyniło.